wyrok nakazowy prace społeczne

Wyrok nakazowy . Część stawek dziennych na prace społeczne. Proszę o pomoc . Witam. Otrzymałem wyrok nakazowy w którym połączone zostały 2 wykroczenia ( 2 x po 60 stawek ) do tego koszty sadowe 2100 i do tego kara łączna grzywny 100 stawek ( przyjmując za 1 stawkę Wyrok nakazowy, gdy nie ma potrzeby przeprowadzenia rozprawy. Sąd wyda wyrok nakazowy jedynie wówczas, gdy przeprowadzenie rozprawy nie jest konieczne. Wyrok nakazowy może zostać wydany w sprawach najbardziej oczywistych, przy jednoznacznym i niebudzącym wątpliwości materiale dowodowym. Art. 500 k.p.k. § 3. WYROK NAKAZOWY W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ. Dnia 20 czerwca 2016 r. Sąd Rejonowy w Opolu II Wydział Karny w składzie: Przewodniczący : SSR Piotr Wieczorek . Protokolant : sekr. sąd. Barbara Świerczek. przy udziale Prokuratora Prokuratury Rejonowej w Opolu – ----- po rozpoznaniu na posiedzeniu w dniu 20.06.2016 r. sprawy H. K. / K. / Witam Otóż moja sprawa ma się następująco Miałam mieć orzeczony jeden wyrok gdzie zamiast prac społecznych będzie mi pobierane z wypłaty,sąd zgodził się na to ale nie wiedząc dlaczego zrobiono mi 2 odrębne sprawy i tak nie dosyć że pobierają mi pieniądze to dodatkowo mam chodzić na prace społeczne ,moja kurator powiedziała że mam walczyć o wyrok łączny dobrze Po wniesieniu aktu oskarżenia do sądu sprawa karna może nie zostać rozpoznana na rozprawie. W określonych przypadkach sąd może wydać wyrok nakazowy. Od wyroku nakazowego oskarżony lub pokrzywdzony – działający jako oskarżyciel posiłkowy – mogą wnieść sprzeciw. Wyrok nakazowy w sprawie karnej może być wydany, gdy: w sprawie prowadzone było dochodzenie, nie ma potrzeby nonton film mangkujiwo 2 full movie lk21. fot. Karolina Jurek-BuglaDo dramatycznych chwil doszło w minionym roku. Na początku czerwca w sieci pojawił się film, na którym widać jak mężczyzna przejeżdża po żyjącym psie samochodem. Zwierzę nie przeżyło. Szybko okazało się, że sprawcą czynu i autorem nagrania jest Rafał B. mieszkaniec gminy Syców. Trafił do aresztu, ale opuścił go za kaucją. Niedawno zapadł wyrok w tej sprawie. Rafał B. w czerwcu minionego roku opublikował w sieci drastyczne nagranie. Podróżując służbowym autem należącym do jednej z firm w powiecie oleśnickim celowo miał potrącić i przejechać psa. Zwierzę nie przeżyło, a Rafał B. trafił do aresztu. DRASTYCZNY FILMPostanowieniem z dnia 18 września Sąd Okręgowy we Wrocławiu zamienił areszt tymczasowy na poręczenie majątkowe w wysokości 10 tys. zł i dozór policji, połączony z obowiązkiem zgłaszania się na komisariat raz w tygodniu. Zdaniem sądu takie środki są aktualnie wystarczające do prawidłowego przebiegu postępowania, gdyż nagranie przebiegu zdarzenia zostało zabezpieczone, a podejrzany przyznał się do zarzuconego czynu, stąd mało prawdopodobne jest, że będzie utrudniał wyrokO postępie w sprawie napisali wolontariusze Pogotowia dla Zwierząt, którzy występowali w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy. - Dziś możemy napisać, iż mamy w sprawie wyrok. Bardzo niski, żeby nie napisać „śmiesznie niski”. Oskarżony przez ponad 1,5 roku będzie pracował społecznie po 40 godzin miesięcznie. Czy to jakaś kpina z prawa? Czy sąd śmieje się obrońcom zwierząt i osobom nam pomagającym w twarz? Będziemy zaskarżać ten wyrok, bo jest porażająco niski, jak na czyn, jaki popełnił sprawca. Nie odpuścimy, żądając przed sądem kary bezwzględnego więzienia. Pierwsza rozprawa już za kilka miesięcy - podkreślają działacze Pogotowia dla Zwierząt. - Czy taki sprawca powinien chodzić na wolności? Nie powinien. Jego miejsce jest w więzieniu. To, że Rafał B. jest zdegenerowany wiedzą wszyscy, którzy interesowali się sprawą. Mimo, iż od zdarzenia minął prawie rok - sprawca swojego zachowania nie zmienił. Po tym, jak zakończył pobyt w tymczasowym areszcie - oczekiwaliśmy na proces. W sądzie ma jeszcze inne sprawy za groźby karalne. Tymczasem Sądy Rejonowe przerzucały się tym, kto ma prowadzić jego sprawę, ale ostatecznie trafiła ona do Sądu Rejonowego w Myszkowie pod Częstochową, bo tam doszło do zabicia psa - czytamy dalej w informacji przekazanej przez działaczy. Kandydatka na prezydenta z wizytą u Służb Ratowniczych (FOTO)Wyrok nakazowy? Prace społeczneDziś wolontariusze otrzymali informację z Sądu Rejonowego z Myszkowa o tym, iż rozprawy Rafała B. nie będzie bo sędzia doszedł do wniosku, iż zebrane w sprawie dowody wystarczą do wydania wyroku nakazowego. Jest on dopuszczalny, bo sprawca przyznał się do winy. - Z wyroku nakazowego, jaki zapadł wynika iż Rafał B. za zabicie psa ze szczególnym okrucieństwem otrzymał tylko prace społeczne, po 40 godzin w stosunku miesięcznym. Na poczet dwóch lat tych prac zaliczono mu jeszcze 4,5 miesiąca aresztu, w jakim przebywał. Oznacza to, że do opracowania pozostaje mu ponad 1,5 roku. Dodatkowo orzeczono wobec niego zakaz posiadania psów na 10 lat i nawiązkę na cel związany z ochroną zwierząt w wysokości 10 tys. złotych, w tym wydatki w sprawie ok. 22,5 tys. zł - przekazują wolontariusze Pogotowia dla Zwierząt. - Ten wyrok jest śmiesznie niski. Sąd bardzo łagodnie potraktował sprawcę, a jednocześnie zagrał nam na nosie. Wszystkim nam, którzy razem z Państwem walczyliśmy o sprawiedliwość, zbierając dowody w sprawie - komentują działacze i dodają: Nie ma na to naszej zgody. Jeszcze dziś będziemy pisać sprzeciw od tego wyroku. Będzie wiązało się to z tym, iż wyrok utraci swoją moc i sprawa zostanie rozpoznania na zasadach ogólnych, czyli będą przeprowadzone normalne rozprawy i słuchani świadkowie. Będzie prowadził je oczywiście inny sędzia niż ten, który wydał wyrok nakazowy. Będziemy jeździć na wszystkie rozprawy jako oskarżyciel posiłkowy i informować Państwa o ich przebiegu. Mamy nadzieję na surowy wyrok bezwzględnego więzienia. Takiego będziemy się dla Rafała B. domagać. Skatowali psa w Boguszowie-Gorcach i wynieśli do ogrodu. Bo im przeszkadzał - tłumaczyli policjantom [AKTUALIZACJA]Psy zagłodzone przez miłośników zwierząt w Głuszycy? Kontrola w świdnickim schronisku [AKTUALIZACJA]Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera W niektórych prostych sprawach, w których za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe jest wystarczające orzeczenie kary grzywny lub ograniczenia wolności, za wykroczenie skarbowe – kary grzywny, a za wykroczenie – nagany, grzywny lub kary ograniczenia wolności, przy spełnieniu dodatkowych warunków sąd może na posiedzeniu bez udziału stron i bez przeprowadzania rozprawy wydać wyrok, zwany wyrokiem nakazowym, jeżeli okoliczności czynu i wina oskarżonego (obwinionego) nie budzą wątpliwości. Co mam zrobić, jeśli nie zgadzam się z jego treścią?Jeżeli jako oskarżony (obwiniony) nie zgadzasz się z wyrokiem nakazowym, powinieneś w terminie 7 dni od doręczenia wyroku wnieść sprzeciw, który nie wymaga żadnego uzasadnienia. Wówczas wyrok utraci moc, a sprawa będzie rozpoznawana normalnie przez jako pokrzywdzony nie zgadzasz się z wyrokiem nakazowym, a pełnisz rolę oskarżyciela, możesz podobnie jak oskarżony złożyć sprzeciw w terminie 7 dni od daty doręczenia Ci wyroku (por. art. 500– 506 Kodeks postępowania karnego, 93–94 Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia, 171–172 Kodeks karny skarbowy).Zobacz: Procedura wniesienia kasacjiJak mają wyglądać apelacja czy zażalenie?Środek zaskarżenia powinien zawierać (por. art. 427 oznaczenie sądu, do którego jest kierowany;• oznaczenie sprawy, której środek zaskarżenia dotyczy (sygnatura sprawy);• Twoje dane (imię, nazwisko, adres zamieszkania);• wskazanie zaskarżonego rozstrzygnięcia;• podanie, czego się domagasz;• ewentualnie – wskazanie nowych faktów lub dowodów;• datę i Twój zaskarżenia powinieneś zaadresować do sądu II instancji, ale złożyć go do sądu, który wydał zaskarżone przez Ciebie orzeczenie (por. art. 428 serwis: Postępowanie karneTekst pochodzi z poradnika wydanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości: "Obywatel w postępowaniu karnym" współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Opisz nam swój problem i wyślij zapytanie. W poprzednim sezonie serialu „Sposób na wyrok sądowy” główny bohater został potraktowany wyrokiem nakazowym za kradzież na kwotę niecałych ośmiu złotych na stacji PKN Orlen w miejscowości Łaziska. To ja. I w moim przypadku wyrok nakazowy to taki list, który przynosi listonosz, z informacją, że zrobiłem coś, czego nie zrobiłem i muszę ponieść karę. W tej sprawie wyjątkową niekompetencją i niechlujstwem wykazała się policja, a honoru tekturowego państwa nie uratował sąd. Sąd Rejonowy w Żninie, II Wydział Karny, podać e-mail? Działa, ale nie odpisują. Previously on „How To Get Away With Unjust Conviction” W swoich listach często pytacie mnie „co z tym Twoim wyrokiem?”. Aby dotrzeć do historii, które zadziały się po części pierwszej, trzeba nieco poscrollować. A w telegraficznym skrócie, tak było do tej pory: • W kwietniu 2018 na stacji benzynowej w wielkopolskiej wsi pojawiła się pomeczowa grupa kibiców którejś z polskich lig i każdy z gości ukradł batona lub inny napój. • Policjanci pracujący niesamowicie rzetelnie nad tą sprawą przy współpracy równie spostrzegawczych i wiarygodnych świadków uznali, że jedną z osób kradnących jestem ja. Jak się pojawiłem w ich głowach i podejrzeniach? Nie wiem. • Mimo, że reszta ekipy pochodziła z Grudziądza i Olsztyna, czyli miast z którymi nie mam żadnych związków, nie przeszkodziło to opancerzonej czwórce bydgoskich funkcjonariuszy (z wydziału antynarkotykowego) zawitać do mojego rodzinnego domu, by mnie szukać. • Nie znaleźli mnie tam, bo mieszkam w Warszawie, a w rodzinnym domu nie powiedzieli dokładnie o co jestem podejrzany. To, że sprawa dotyczy kradzieży na kwotę niecałych ośmiu złotych dowiedziałem się dopiero pod koniec sezonu, kiedy zostałem przesłuchany w warszawskim Wilanowie. Było to kilka miesięcy po tej wizycie u mojej mamy. • W międzyczasie próbowałem dowiedzieć się o co kaman i jak zostałem w to wplątany. W ciągu kolejnych tygodni policja z Bydgoszczy i Solca Kujawskiego była średnio zainteresowana moimi zeznaniami, funkcjonariusze twierdzili że „nic nie trzeba robić”. W końcu skontaktowałem się z komisariatem w Żninie i pan prowadzący śledztwo powiedział mi przez telefon, że było to błędne rozpoznanie, nie muszę wysyłać im dowodów niewinności (które miałem, skoro miałem ją udowadniać) i „mogę spać spokojnie”. • To, że nie mogę spać spokojnie okazało się na Wilanowie – wtedy wyszło, że jednak nasze państwo chce ode mnie jakichś zeznań, których wcześniej nie chciało. Wskazałem ten komisariat, jako najbliższy mojemu warszawskiemu miejscu zamieszkania. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie chodziło o zamknięcie sprawy i nie byłem „pomocą prawną”, a zostałem oskarżony. Po raz pierwszy powiedziano mi, że chodzi o kradzież, że kradzież była za parę złotych i że dokonała tego ta pomeczowa grupka kibiców. Środki przedsięwzięte wcześniej sugerowały znacznie większy kaliber. Złożyłem zeznania, po raz kolejny jasno mówiąc, że nigdy mnie tam nie było. Dołączyłem do nich dowody, których nikt wcześniej nie wziął, zamiast tego fałszywie mnie uspokajając i reklamując wysoki komfort snu, z jakiego dane jest mi korzystać. Dowodami były dokumenty z banku potwierdzające płatności kartą w Warszawie w dniu rzekomej kradzieży; oraz z miliona dni przed i po, pokazujących gdzie jadłem, piłem i kupowałem serki wiejskie; bilety PKP z systemu online z moimi podróżami w tamtym czasie, a żadna nie odbywała się w kierunku stacji PKN Orlen w Łaziskach. Zasugerowałem również, że jak to za mało to proszę sprawdzić gdzie w czasie kradzieży logował się mój telefon. Bo logował się 350 km dalej. A ja żadnym kibicem i złodziejem nie jestem. • Policja stwierdziła, że „teraz to już zadecyduje sąd”. • W ostatnim odcinku sąd zdecydował, że ja – jak i ziomki z Olsztyna oraz Grudziądza – wszyscy jesteśmy winni, mamy zadośćuczynić Orlenowi kradzieży (każdy na swoją kwotę) i zapłacić grzywnę w wysokości pół tysiąca. • Decyzja przyszła listem, był to wyrok nakazowy i jak się później dowiedziałem, jest to całkiem sprawna forma skazywania przy porannym papierosku, podpisywana masowo przez sędziego albo jakiegoś stażystę, bez jakiejkolwiek analizy dowodów i złamała już niejedną obywatelską godność w tym kraju. • Od wyroku nakazowego można się odwołać wnosząc sprzeciw w ciągu siedmiu dni. Wyrok jest wtedy anulowany, a sprawa będzie rozpatrzona na normalnych zasadach, więc z szansą że ktoś w końcu faktycznie się jej przyjrzy. Sprzeciw wysłałem pisząc jeszcze raz, że tego nie zrobiłem i po raz kolejny dołączyłem dowody w formie załączników oraz nazwiska świadków, którzy gotowi są potwierdzić moją obecność w Warszawie w połowie kwietnia 2018 i wyraziłem gotowość złożenia zeznań. Tych samych co składam je od roku. Po raz setny. Koniec serii pierwszej. Pełna, fabularna wersja tej historii, pokazująca każdy absurd sytuacji, w której znalazłem, znajduje się tutaj: Zostałem niewinnie skazany i nie jest to clickbait. Season finale (oby) Druga odsłona komediodramatu sądowego trzyma poziom pierwszej – twierdzą zgodnie krytycy. Może porażających zwrotów akcji jest mniej, ale nadal mamy do czynienia z zaskakującym nieogarnięciem pracowników budżetówki, pojawiły się nowe postaci, sprawa zyskała duży rozgłos w Internecie, lecz serwery na szymksokolepeel na szczęście nie padły. Pojawiła się też mowa nienawiści i soczyste wyzwiska. Co się zatem wydarzyło od momentu dostarczenia sprzeciwu do sądu? Dotarł on po pięciodniowej podróży z Pocztą Polską w ekspresowej taryfie polecony-priorytetowy. Było to na początku czerwca. Zadzwoniłem do sądu z pytaniem, czy mogę dosłać mailowo jeszcze jeden załącznik, którego nie miałem w momencie nadawania przesyłki. Właściciel sklepu, w którym robiłem zakupy piętnastego kwietnia, przekazał mi wydruk z systemu sklepowego, potwierdzający płatność kartą po godzinie 20:00, co oznaczałoby, że musiałbym się teleportować ponad 300 km, żeby zdążyć w tym samym czasie zrobić rabunek na Orlenie (na wcześniejszych dokumentach nie było dokładnej godziny). Uprzejma osoba, która odebrała słuchawkę w sekretariacie, równie uprzejmie przytaknęła na moją chęć wysłania mailem dodatkowego skanu. Zrobiłem to i poprosiłem w nim o potwierdzenie, że dotarło. Potwierdzenia nie było. Niespecjalnie zdziwiony machnąłem na to ręką, bo na rozprawie i tak to wszystko będę zapewne jeszcze raz opowiadał. Tekst, który napisałem i opublikowałem tutaj, zyskał sporą popularność w Internecie. Reakcje koleżanek i kolegów opisałem poprzednio, linka na Twitterze czy Facebooku zaczęli podawać dalej znajomi, znajomi znajomych i zupełnie obce mi osoby. Szczyt popularności i rozgrzanie serwerów nastąpiły po wrzuceniu bloga na Po kilku godzinach dzieło trafiło na tamtejszą stronę główną, a następnego dnia do sekcji najpopularniejszych znalezisk. Na portalu wywiązała się ciekawa dyskusja, w której uczestniczyłem, odpowiadając na wątpliwości i pytania (do poczytania tutaj). Mniej merytorycznie zrobiło się w sekcji komentarzy pod moim własnym adresem, gdzie można było pisać wszystko bez jakiejkolwiek moderacji. W związku z tym, pojawiały się takie anonimowe perełki jak „dobrze ci tak chuju”, „kurwa ty cieciu” czy „wypierdalaj z wykopu”. Nawet w miarę merytoryczne komentarze zawierały takie stężenie wyzwisk, że niejeden patostreamer by wymiękł, a zakończone były puentą „jak można być takim debilem, żeby dać się wrobić”. Wrobić. Ech, te głupie ofiary. Zawsze same sobie winne. Niektóre z usuniętych komentarzy ¯_(ツ)_/¯ Zdecydowałem, że to mięsko niech gnije sobie jednak gdzie indziej i chociaż początkowo w imię wolności słowa zostawiłem te komentarze, a czasem nawet odpowiadałem, to po którymś z kolei wszystko poszło out i wprowadziłem moderację pod kątem bluzgów. Był to jednak margines. Może nie marginesik, ale w porównaniu do setek rzeczowych komentarzy w socialach i wykopach to wciąż nic czym trzeba byłoby się przejmować. Wygląda zatem na to, że po raz pierwszy spotkałem się z hejtem w moją stronę. Kolejny sukces. A ja wciąż przed trzydziestką. Zazdro? :) Podobnie jak na początku (kiedy tekst trafił tylko do znajomych), tak i tym razem, poza pokaźną serią oburzeni i niedowierzań, otrzymałem fachowe porady od prawników oraz szczere prywatne wiadomości z czystymi życzeniami powodzenia. W pamięć zapadła mi szczególnie jedna dyskusja, z osobą, która opowiedziała mi o swoim podobnym przypadku, gdzie najpierw dostała wyrok nakazowy za rzecz, której nie zrobiła, a później – co gorsze – sąd i tak skazał tę osobę na prace społeczne mimo oczyszczających dowodów i niespójności oskarżeń. Co więcej, sędzia podczas rozprawy pozwalał sobie na personalne wycieczki wobec skazywanej przez siebie błędnie osoby twierdząc, że wygląda na taką „co lubi kłamać”. Powtórzę. Ktoś „wyglądał” na takiego, że lubi kłamać. Skazany. Next. Opiekun prac społecznych miał później stwierdzić, że nie był to pierwszy taki przypadek i na pewno nie ostatni, taki to kraj i weź się nie przejmuj. Nie chcę zdradzać szczegółów, bo nie jestem do tego upoważniony, ale to dopiero jest afera i szkoda, że nie została nagłośniona. Ja sobie trochę ulżyłem pisząc pod własną domeną, a słowo moje dotarło do kilkudziesięciu tysięcy ludzi, ale teraz widzę, że to wcale nie jest takie oczywiste, że w ostatnim odcinku tej telenoweli nie wyląduję z miotłą zamiatając żnińskie ulice nieopodal gabinetu sędziego, który może akurat w tym samym momencie będzie sobie kogoś tam niszczył przy porannej kawce. Chociaż zawołałem na Facebooku sporo redakcji, ze strony prasy odzew był dość mizerny. Nie uważam, żeby moja sprawa była jakoś specjalnie medialna, ale nie ukrywam, że widziałem siebie w studiu Polsat News naprzeciwko przepraszającego Zbigniewa Ziob… wait, wait, wait. Nie uważam, żeby moja sprawa była jakoś specjalnie medialna, ale na pewno warto przedstawić ludziom szerzej istnienie wyroku nakazowego i tego jak działa, na całkiem dobrze opisanym absurdzie. Odezwali się pojedynczy dziennikarze, ale kontakt się urwał. Na szczęście nie jest to żaden news z terminem ważności, więc niewykluczone, że spróbuję raz jeszcze. Okej. Nadszedł lipiec, minął miesiąc codziennego i bezowocnego sprawdzania skrzynki na listy, czy jest tam wiadomość z terminem rozprawy. Zadzwoniłem znowu do sekretariatu z pytaniem jak się sprawy mają i czy wyznaczono jakiś dzień, bo chciałbym jednak móc swobodnie zaplanować kolejne tygodnie. Pani po drugiej stronie powiedziała, że faktycznie mój sprzeciw dotarł (pierwszy sukces na tym polu – odnotowali coś, co zrobiłem, co nie było wcale takie oczywiste), ale żaden termin nie został jeszcze wyznaczony, ponieważ – uwaga – nie ma drugiego sędziego. Zapewne w tym Żninie mają ich tylko dwoje, a ten który miał już okazję wykazać się swoją kompetencją nie może rozpatrywać tej samej sprawy ponownie. Musi zrobić to drugi. A drugiego nie ma. Jest na zwolnieniu. Dostałem polecenie, żeby próbować zadzwonić za kilka tygodni, a najlepiej to na początku sierpnia. Początek sierpnia do dwa miesiące po moim odwołaniu. Które ja musiałem przygotować i wysłać w przeciągu kilku dni. Dzień później wpadłem na pomysł złożenia ekstra wniosku o przeniesienie sprawy do Warszawy. Może tak się stać, jeżeli będzie to znacznym ułatwieniem zarówno dla sądu, jak i drugiej strony, czyli dla oskarżonego/niewinnie skazanego/sam-już-nie-wiem-jaki-mam-status człowieka. A w mojej ocenie jest, bo mieszkam półpolski dalej. Tak samo jak mój świadek. Ponadto, zapewne odwołałem się tylko ja. A Żnin jest daleko. Nie ma jak tam dojechać. Nie mają kolei. Musiałbym brać urlop i wydawać grube hajsy na autobus i prom, musiałbym łapać stopa, a później szedłbym jeszcze trzy godziny z buta przez pustynię. Tak, tę sprawę trzeba przenieść. Spróbować przynajmniej. Mimo braku odpowiedzi na maila z poprzedniego miesiąca i przegrywania na tym polu 1:0, liczyłem że kiedy zadam bardzo krótkie, lecz konkretne pytanie to odpowiedź dostanę (#głupek). Poniedziałek. Odpaliłem gmejla i zapytałem więc czy taki wniosek z prośbą o przeniesienie mogę wysłać mailowo i zostanie on dołączony do papierów dla sędziego po chorobowym. 2:0. Czwartek. Czy moje e-maile w ogóle do Was dochodzą?3:0. Kolejny poniedziałek, dzwonię. Czy mail imię-kropka-nazwisko sąd żnin com peel na waszej stronie działa? / Działa. / To dlaczego nikt nie odpisuje mi na żadną wiadomość? / Powiem koleżance, żeby sprawdziła pocztę (lol). / Dobrze, czyli dostanę odpowiedź? Wysłałem maila dnia [tu podaję] o godzinie [tu podaję], mój adres to [tu podaję]. Chodzi o wniosek o przeniesienie, czy mogę go złożyć wysyłając online, mam czekać na kontakt i potwierdzenie? / Tak. 4:0 Ten sam tydzień. Przygotowałem po prostu ten papier, podpisałem go, zeskanowałem i wysłałem elektronicznie. Czy w takiej formie państwo jest okej? PROSZĘ TO POTWIERDZIĆĆĆĆ. 5:0 Jeszcze ego samego dnia. Zadzwoniłem już bezpośrednio do pani kierownik, którą po tych perypetiach wyobrażałem sobie jako przed-emerytkę piszącą na klawiaturze dwoma palcami, która nie ogarnia sądowego Outlooka. A okazało się, że to była autentycznie miła, z głosu młoda osoba (zresztą tak samo jak wszystkie inne odbierające telefony). No to lecimy: Dzień dobry, wysłałem dzisiaj o 10:00 maila… / Tak, pana wiadomości dochodzą (:D), jak pan wie (:D :D) nie możemy tego przyjąć w takiej formie. / W sumie to nie wiem, bo nikt mi nie odpisał. Naprawdę nie można tego przyjąć, nawet jeżeli sprzeciw dotarł tradycyjną pocztą, a ta dodatkowa strona jest i tak przeze mnie podpisana i zeskanowana? / Niestety. No okej, zatem wydrukowałem sobie to, co wcześniej wysłałem, podpisałem się i poszło tradycyjnym gołębiem. Tym razem poleconym, ale już nie priorytetowym, bo dowiedziałem się, że sędzia na zwolnieniu będzie jeszcze dłużej – do połowy sierpnia. Ekonomiczny list dotarł szybciej niż wysłany poprzednio priorytet. Ciekawostka: tym razem oszczędziłem na poczcie parę gorszy, bo nie poprosiłem o e-maila z potwierdzeniem doręczenia. Ta, wydawać by się mogło, standardowa i automatyczna usługa, jest tam ekstra płatna. A i tak można sobie numer przesyłki wklepać samemu w Internet i, mając w kieszeni zaoszczędzoną kasę na gumę kulkę, sprawdzić. Tak, wiem, że mogłem tylko dzwonić i męczyć sekretariat telefonicznie, ale prawdę mówiąc, chciałem mieć też odpowiedzi na papierze, żeby nie było. Jestem teraz ogromnym orędownikiem zbierania dowodów na piśmie, że coś dotarło, że ktoś mi potwierdził, że tak mogę postąpić. Ktoś kompetentny, który po drugiej stronie zajmuje się profesjonalnie pomocą w takich kwestiach, jak moja. Więc tak to wygląda. Pozorne ruchy, czas płynie, zaraz rozpocznie się trzeci miesiąc odkąd się sprzeciwiłem. Za parę tygodni zadzwonię tam (bo przecież nie napiszę) i zapytam czy udało się przenieść tę sprawę oraz/lub jaki jest termin rozprawy. Nawet dla mnie przestało to być już emocjonujące. Mam nadzieję, że suma summarum kraj ten nad Wisłą się zrehabilituje i nie zafunduje mi smutków i niedowierzań w akompaniamencie sądowego młotka na prawdziwej rozprawie, bo już troszkę tych emocji nie chcę, a chciałbym pojechać gdzieś na wakacje jesienią. I może tam zostać na zawsze. Dlatego drugiemu sędziemu życzę zdrowia. Wierzę, że jest dobrym człowiekiem. Jak ja. fot. J. Jędrysik Reklama Dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bieruniu został uznany za winnego psychicznego znęcania się oraz złośliwego i uporczywego naruszania praw pracowniczych swoich podwładnych. Wyrok Sądu Rejonowego w Tychach zapadł 10 lutego br. w trybie nakazowym (bez udziału stron). Sędzia skazał dyrektora na karę jednego roku i sześciu miesięcy ograniczenia wolności, polegającego na wykonywaniu nieodpłatnej pracy na cele społeczne. Skazany ma wypłacić poszkodowanym zadośćuczynienie i nie może przez trzy lata pełnić funkcji dyrektora w administracji publicznej. Szef bieruńskiego MOPS-u czuje się niewinny. Złożył sprzeciw wobec wyroku nakazowego. To oznacza wznowienie postępowania sądowego na zasadach ogólnych. O sprawie stosunków personalnych w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej pisaliśmy dwukrotnie w portalu i dwutygodniku Nowe Info, na etapie postawienia dyrektorowi prokuratorskich zarzutów oraz po postawieniu dyrektora w stan oskarżenia. Przypomnijmy, że dyrektor MOPS-u w Bieruniu oskarżony został przez Prokuraturę Rejonową w Tychach o popełnienie przestępstw z artykułu 207 par. 1 Kodeksu karnego (kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5) oraz artykułu 218 par. 1a Kodeksu karnego (kto, wykonując czynności w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, złośliwie lub uporczywie narusza prawa pracownika wynikające ze stosunku pracy lub ubezpieczenia społecznego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2) w związku z artykułem 11 par. 2 Kodeksu karnego (jeżeli czyn wyczerpuje znamiona określone w dwóch albo więcej przepisach ustawy karnej, sąd skazuje za jedno przestępstwo na podstawie wszystkich zbiegających się przepisów). Akt oskarżenia obejmował okres lat 2016-2019. Formułował sześć zarzutów. Pokrzywdzonych było sześć pracowników MOPS-u. Wyrok zapadł 10 lutego br. w Sądzie Rejonowym w Tychach w trybie nakazowym, bez udziału oskarżonego i pokrzywdzonych pracowników. Art. 500 Kodeksu postępowania karnego mówi, że w sprawach, w których prowadzono dochodzenie, uznając na podstawie zebranego w postępowaniu przygotowawczym materiału, że przeprowadzenie rozprawy nie jest konieczne, sąd może w wypadkach pozwalających na orzeczenie kary ograniczenia wolności lub grzywny wydać wyrok nakazowy. Sąd może wydać wyrok nakazowy, jeżeli na podstawie zebranych dowodów okoliczności czynu i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości. Reklama Wedle wyroku, dyrektor MOPS-u w Bieruniu groził pracownikom zwolnieniem, karami dyscyplinarnymi, naganą, przeniesieniem na inne stanowisko. Nakładał na nich dodatkowe zadania, niewspółmierne do ilości i zakresu obowiązków. Komentował publicznie wygląd i inteligencję osób pokrzywdzonych, czym dyskredytował ich w oczach innych pracowników. Nękał, pomniejszając ich kompetencje lub zarzucał brak tychże. Wzbudzał u niektórych pokrzywdzonych przeświadczenie o braku akceptacji pośród innych pracowników. Kolejną osobę ośmieszał i poniżał uwagami o jej trybie życia. Negował bez powodu lub z istotnie błahego powodu poprawność wytworzonej przez pracowników dokumentacji. Podsłuchiwał osoby pokrzywdzone i ignorował ich obecność w swoim gabinecie, czym naruszał ich godność. To wszystko powodowało u pokrzywdzonych notoryczny stres, niepokój i wywoływało zaniżoną ocenę przydatności zawodowej. Sędzia Łukasz Konieczny uznał dyrektora MOPS-u za winnego zarzucanych mu czynów. Skazał go na karę jednego roku i sześciu miesięcy ograniczenia wolności, polegającego na wykonywaniu nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Wobec dyrektora orzeczony został także zakaz zajmowania stanowisk dyrektorskich w administracji publicznej przez okres trzech lat. Ponadto sąd zobowiązał oskarżonego do wypłaty każdemu z sześciu pracowników po 1000 zł zadośćuczynienia za doznane krzywdy oraz do zwrotu kosztów sądowych (370 zł). Zapytaliśmy dyrektora MOPS-u o komentarz do wyroku tyskiego sądu. 22 lutego odpisał nam e-mailowo: „Nie zgadzam się z treścią wyroku nakazowego. W dniu dzisiejszym, tj. r., do Sądu Rejonowego w Tychach został złożony sprzeciw, zatem sprawa będzie rozpoznana na zasadach ogólnych. Wierzę, że postępowanie wykaże bezpodstawność stawianych mi zarzutów”. Art. 506 Kodeksu postępowania karnego mówi, że oskarżonemu przysługuje prawo wniesienia sprzeciwu do sądu, który wydał wyrok nakazowy, w terminie 7 dni od doręczenia tego wyroku. W razie wniesienia sprzeciwu wyrok nakazowy traci moc, a sprawa podlega rozpoznaniu na zasadach ogólnych (rozprawy z udziałem oskarżonego i pokrzywdzonych). O komentarz do wyroku poprosiliśmy również burmistrza Bierunia Krystiana Grzesicę. – Jak już wspomniałem na etapie postępowania prokuratorskiego, wstrzymuję się z komentarzem do momentu prawomocnego wyroku sądowego. Mam na względzie obowiązującą zasadę domniemania niewinności – mówi burmistrz i dodaje: – Póki co, dyrektor MOPS-u pełni swoje obowiązki. Z decyzjami personalnymi wstrzymuję się do ostatecznych rozstrzygnięć. Dyrektor poinformował mnie o wyroku nakazowym i o fakcie złożenie sprzeciwu od tegoż wyroku. Sprawa toczyć będzie się teraz na zasadach ogólnych. Reklama Gość -praw-blackadamo Zgłoś Udostępnij skazany na ograniczenie wolności w wymiarze 8 miesięcy i wykonywaniu prac społecznych w tym czasie w wymiarze 30 godz. w skali miesięcznej. (przez pozamiejski wydział grodzki)Prokurator zgłosił sprzeciw od sposobu zniszczenia dowodów (tu płyty z oprogramowaniem). Zostałem wezwany na rozprawę w sądzie grodzkim i zmieniono tam tylko zapis co do sposobu zniszczenia dowodów. (przepadek tych płyt CD)Otóż czekam na list z uprawomocnionym wyrokiem już ok pół roku. Ponoć mam wykonywać jakieś prace społeczne ale nie przyszło żadne pismo gdzie mam się zgłosić?Czy mam coś z tym zrobić czy jest jakiś określony czas na dostarczenie mi takowego pisma?Czy lepiej nie interesować się tą sprawą i liczyć że sprawa się przedawni?Jeśli jednak sprawa się nie przedawni to wolałbym jak najszybciej odbyć tą karę i pisać pisma o wcześniejsze zatarcie żeby nie być "osobą karaną".Co zrobić w takiej sytuacji. Jeśli są ważne jakieś szczegóły to je o Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość Łukasz Nysztal Zgłoś Udostępnij Sąd nie przyśle Panu sam odpisu wyroku opatrzonego klazulą prawomocności - należy w tym celu udać się do sądu i złożyć stosowny wniosek o wydanie odpisu co do wykonania kary ograniczenia wolności: należałoby sprawdzić na rzecz jakiego podmiotu ma być wykonywana ta praca i samemu się zgłosić na jej wykonanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-blackadamo Zgłoś Udostępnij Dostalem tylko takie pismo: "WYROK NAKAZOWY W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ".Zostały tam przedstawione zarzuty i uznano mnie za winnego."... zobowiązując oskarżonego do wykonania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społwczne w wymiarze 30 godzin w stosunku miesięcznym."Następnie prokurator odwołał się nie co do wyroku ale co do sposobu zniszczenia dowodów (płyt CD)Przeprowadzono jeszcze raz rozprawę tym razem z obowiązkową obecnością mojej osoby. Zmieniono tylko zapis co do sposobu zniszczenia tych rozumieć że nie mają obowiązku drugi raz mi wysylać wyroku pocztą, skoro bylem na rozprawie. Ale we wcześniejszym piśmie z wyrokiem nie bylo nic napisane gdzie mam sie zgłosić żeby odbyć kontrolowane prace społeczne i nie wiadomo w jakiej instytucji i mam sam sie zgłosić do pozamiejskiego wydziału grodzkiego i powiedzieć że chcę odbyć karę ograniczenia wolności i zeby mnie przydzielili do jakiejś placówki (np. urząd miasta, jakiś ośrodek sportowy zbieranie śmieci czy coś podobnego)? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-zietekk Zgłoś Udostępnij Normalną praktyką jest, że po uprawomocnieniu się wyroku Sąd orzekający przesyła akta sprawy do Sądu Rejonowego Wydziału Wykonawczego. I to właśnie ten Wydział precyzuje gdzie (w jakim zakładzie/instytucji itp.) i jaką pracę skazany będzie wyroku wskazuje się tylko wymiar kary (np. 8 m-cy po 30 godzin).Jak już powyższe sprawy zostaną ustalone skazanemu wysyła się wezwanie do stawienia się w danym dniu i miejscu do wykonywania też ja bym czekał, bo nie może Pan ponieść negatywnych konsekwencji z tego powodu, chyba że woli Pan sprawę ponaglić np. żeby wcześniej odbyć karę, bo od wtedy będzie się liczył czas do zatarcia skazania. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-blackadamo Zgłoś Udostępnij jeszcze jedno pytanko czy pol roku to dlugo zanim mi przydziela okreslona prace?jezeli chce to przyspieszyc to do kogo sie zwrocic?czy istnieje mozliwosc ze zapomnieli o mnie i akta gdzies sie zapodzały? :mrgreen: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-regina Zgłoś Udostępnij Zapomnieć nie zapomnieli - w wielu wypadkach po prostu nie ma "ofert" do wykonywania pracy w ramach ograniczenia wolności. Jak nie wzywają to siedzieć cicho i się nie martwić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-blackadamo Zgłoś Udostępnij Hmm to dziwne, ale lepiej chyba jak bym szybciej odrobił te prace społeczne i miał z głowy zwłaszacza że przyjdą wakacje a w wakacje chcę wyjechać za granicę czy nie bede miał żadnych z tego powodu problemów? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-zietekk Zgłoś Udostępnij Przeglądałem właśnie dokument - Regulamin urzędowania sądów powszechnych. I wychodzi na to,że jest to dość spore uchybienie ze strony sądu-zasadą jest 14 dni!!!!Myślę,że wizytacja w sądzie grozi sędziemu można udać się (napisać) do wydziału wykonawczego żeby się przypomnieć, bo raz że miałbyś już spokój, a inna rzecz,,że skazanie by się szybciej chyba,że liczyć na szczęście- po 10 latach wykonanie kary ulega przedawnieniu :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-obi997 Zgłoś Udostępnij Zawsze można iśc do Urzędu Miejskiego i zapytać się czy przysłano do nich pismo z Sądu o odrobienie godzin. może rzeczywiście niema pracy? A jak niema pracy, to po wyznaczonym terminie będą jakoś musieli się ustosunkować do tego i udzielić odpowiedzi dla Sądu (możliwe iż napiszą , że zostały odrobione - znam to z praktyki). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-zietekk Zgłoś Udostępnij Dlaczego właśnie do UM?Bardzo rzadko się zdarza praca w urzędach czy administracji rządowej. Częściej kieruje się takie sprawy do Przedsiębiorstw Gospodarki Komunalnej, domów opieki społecznej, schronisk, hospicjów, stowarzyszeń, fundacji i jeszcze jedna zasada- zgodnie z doktryną prace społecznie użyteczne powinno się "zlecać" w placówce oddalonej od skazanego (miejsca zamieszkania) o max. 5 km lub 1 godzinę jazdy transportem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-blackadamo Zgłoś Udostępnij Myślę,że wizytacja w sądzie grozi sędziemu wytykiem.[/quote:9b077577bc]No a jeżeli sie udam do wydziału pozamiejskiego i tam sie spytam w sekretariacie o akta czy tam moze coś być na ten w dniu rozprawy z sędziną po zakończeniu rozprawy udala sie ze mną do pokoju kuratorów (ale kuratora nie mam na karku) i sie zapytała co moge robić, do czego by mnie wzięli jak bym dostał wezwanie to powiedziała że to sie zobaczy ale zwykle sie grabi liście na cmentarzu ZIMĄ :-/ lub wykonuje się inne absurdalne prace. Czyżby ktoś coś mi zasugerował? Czy mam sie udać w to miejsce? Naprawdę zależy mi na tym żeby jak najszybciej doszło do zatarcia niedługo kończę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 1 miesiąc temu... Gość -praw-diboy Zgłoś Udostępnij W związku z powyższym problemem mam pytanie: Czy jest dopuszczalne, aby skazany na karę ograniczenia wolności [b:d4363d65f7]sam wystąpił do sądu z propozycją [/b:d4363d65f7]konkretnej pracy na cele społeczne w wymiarze określonym w wyroku. Na przykład czy mógłby sam wyszukać fundację (czy inną odpowiednią instytucję) zorientować się co do możliwośći podjęcia w niej określonej pracy społecznej i zwrócić się do sądu z propozycją odbycia kary w tej własnie fundacji (lub innej instytucji). Jak sąd by na to zareagował? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-regina Zgłoś Udostępnij Jest to możliwe. Kodeks karny wykonawczy mówi tak:Art. 56. § 1. W razie orzeczenia kary ograniczenia wolności sąd przesyła odpis orzeczenia podmiotowi zatrudniającemu wskazanemu przez właściwy organ samorządu terytorialnego, który jest organem założycielskim dla tego podmiotu, bądź wskazanemu przez sąd innemu zakładowi pracy, placówce służby zdrowia lub opieki społecznej, instytucji albo organizacji niosącej pomoc charytatywną, względnie reprezentującej społeczność lokalną. § 2. Jeżeli w wyroku nie wskazano rodzaju lub miejsca pracy albo zachodzi potrzeba zmiany tego rozstrzygnięcia, sąd wykonujący orzeczenie określa je przy kierowaniu do wykonania orzeczenia, [b:c19b73ea67]uwzględniając w miarę możliwości prośbę skazanego lub wniosek kuratora sądowego[/b:c19b73ea67]. Zmiana określonego przez ten sąd rodzaju pracy lub miejsca jej wykonywania może nastąpić również zarządzeniem sędziego. [/quote:c19b73ea67] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-sasic Zgłoś Udostępnij a ja sie podepnedostalem: WYROK NAKAZOWY W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ jest tamnapisane o grzywnie itp itd wyrok mial sie uprawomocnic miesiac temu...od tamtej pory nie dostalem zadnej informacji...tzn, ze sie uprawomocnil, czy nie ? sakd mam wiedziec, czy jest sprzeciw ze strony prokuratury Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość Łukasz Nysztal Zgłoś Udostępnij Sąd nie przesyła sam z siebie informacji, że wyrok się uprawomocnił. Gdyby oskarżyciel złożyć apelację (a ściślej mówiąc sprzeciw od wyroku nakazowego) to dostałby Pan odpis tego pisma oraz został powiadomiony o terminie rozprawy w tym przedmiocie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-sasic Zgłoś Udostępnij informacje o terminie dostalem dzisiaj, ale zadnego pisma nie jest jakis przepis, ktory reguluje ta kwestie, znaczy to, ze powinienem otrzymac odpis tego pisma? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-regina Zgłoś Udostępnij Art. 448. § 1. O przyjęciu apelacji zawiadamia się prokuratora oraz obrońców i pełnomocników, a także strony, po czym akta przekazuje się niezwłocznie sądowi odwoławczemu. [b:e2b750c7c0]§ 2. W wypadku wniesienia apelacji przez prokuratora, obrońcę lub pełnomocnika dołącza się do zawiadomienia odpis apelacji strony przeciwnej, chyba że w sprawie była wyłączona jawność rozprawy ze względu na tajemnicę państwową.[/b:e2b750c7c0] [/quote:e2b750c7c0]Powinien więc Pan otrzymać odpis apelacji. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-sasic Zgłoś Udostępnij dzisiaj bylem zapoznac sie z aktami sprawy i zapytalem dlaczego nie dostalem tego odpisu, otrzymalem odpowiedz od Pani w sekretariacie cyt:" nie obchodze mnie pana artykuly, sad nigdy ich nie wysylal i wysylac nie bedzie a napewno nie jest pan wyjatkiem"dodam, ze Pani byla dosc nieuprzejma jak powiedzialm o art jak to w koncu jest Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość Łukasz Nysztal Zgłoś Udostępnij To jak oskarżony ma się przygotować do rozprawy apelacyjnej nie mając odpisu apelacji??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-sasic Zgłoś Udostępnij to moze zwroce pisemnie i powolam sie na ten artukul 448?tak jak pisalem Pani z ktora rozmawialem byla dosc nieuprzejma i stwierdzila ze nic mi nie widadza bo nie musza a zreszta nie robi sie tego...czyzby byla niekompetentna? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach

wyrok nakazowy prace społeczne