wyrzuciłam syna z domu

Byli małżeństwem przez 20 lat i mieli dwoje dzieci. Mój tata nie pali i nie pije, zawsze przynosi swoją pensję do domu. Moja mama prawdopodobnie dlatego z nim mieszkała. Zajmowała się domem, podczas gdy ojciec pracował na budowie. Mama narzekała, że dostaje taką samą pensję jak ojciec, a jej mąż nic nie robi w domu. „Ty chyba nie wiesz wszystkiego o swoim narzeczonym. To jest Piotruś, jego syn. Zobacz, tu jest akt urodzenia Piotrusia, z nazwiskiem Adriana i oświadczenie, że będzie płacił na niego alimenty. Co miesiąc przelewa mi na konto pieniądze – wcisnęła mi do ręki dokumenty, a ja poczułam, jak oblewa mnie fala gorąca”. Panią Klaudię – jedynaczkę – wychowywała matka. Gdy Klaudia miała 12 lat, umarł jej ojciec, który wcześniej, razem z żoną, kupił mieszkanie. Przed śmiercią nie sporządził testamentu. Gdy dziewczyna osiągnęła pełnoletność, wyprowadziła się z domu, a jej matka związała się z innym mężczyzną. Wyrzuciłam syna z domu, jak tylko skończył szkołę i nie dałam mu żadnych pieniędzy. 31.05.2023 By admin. Mój syn ma 21 lat i nadal na mnie wisi. Co tu dużo Jest po udarze, ma raka, a po ostatnich wydarzeniach depresję. Pan Jan przepisał dom własnemu dziecku i został z niego wyrzucony. - Zaufałem im, a oni tak mn nonton film mangkujiwo 2 full movie lk21. Urszula bardzo przeżyła śmierć pierwszego męża i pogrążyła się w żałobie. Gwiazda znalazła ukojenie w ramionach drugiego męża. Nie było łatwo. Zdecydowała się nawet wyrzucić go z domu. Urszula, to wokalistka, która karierę rozpoczynała w latach 80. Od samego początku nie mogła narzekać na brak fanów. Wylansowała między innymi takie hity jak: Dmuchawce, latawce, wiatr, czy Malinowy król. Na jej przebojach wychowują się kolejne pokolenia Polaków i młodych słuchaczy. Mimo że jej grafik do dnia dzisiejszego pęka w szwach, udało jej się założyć rodzinę i ułożyć życie wyszła za gitarzystę Budki Suflera, Stanisława Zdybowskiego. Był on kompozytorem wielu jej piosenek. Para wspólnie doczekała się syna — Piotra. Niestety ich miłość przerwała choroba nowotworowa i śmierć mężczyzny. Zmarł w 2001 półtora roku po tych wydarzeniach artystka ogłosiła, że jest w drugiej ciąży. Za kilka miesięcy na świecie pojawił się jej drugi syn, Szymon. Jego ojcem jest Tomasz Kujawski, czyli drugi mąż artystki i jednocześnie jej menadżer. Ich miłość wiele wyrzuciła męża z domu. Co się stało?Urszula zrobiła oszałamiającą karierę, ale też sporo w życiu przeszła. Wszystko postanowiła opisać w biografii. W maju ukazała się książka zatytułowana po prostu Urszula, która jest wywiadem rzeką, jaki przeprowadziła z artystką dziennikarka — Ewa Baryłkiewicz. Gdy rozmowy schodziły na tematy osobiste, nie były one łatwe. W książce opowiedziała o trudnym momencie małżeństwa z młodszym o 20 lat walczył z wiatrakami. Rozpaczliwie próbował udowodnić, że jest tym właściwym mężczyzną, bo mnie kocha. Próbował te stresy uśpić alkoholem, a że miał kaskę, to i innymi używkami: koksem, trawką, czy co tam było mężczyzny doprowadziły do tego, że gwiazda podjęła bardzo drastyczne środki i wyrzuciła go z domu, grożąc rozwodem. Przez długi czas była jednak usiłowałam się go wytłumaczyć. Słowem, byłam współuzależniona. W końcu odbił się od ściany. Wiedzieliśmy, że dalej tak być nie może, że musi nam ktoś pomóc, bo sami z tego nie wyjdziemy. Nie spodziewał się jednak, że każę mu się wyprowadzić, że zagrożę rozstaniem. Po kilku latach Tomek mi za to podziękował, bo dzięki temu, że wyrzuciłam go wtedy z domu, musiał się zmierzyć z rzeczywistością. Znalazł ośrodek odwykowy w Charcicach koło Poznania i z własnej woli zgłosił się do niego na trudny moment okazał się lekarstwem na ich problemy. Tomasz pożegnał się z uzależnieniami i do dzisiaj stanowią oni bardzo zgrane i szczęśliwe z Tomaszem Kujawskim i synem Urszula i Tomasz Kujawski Urszula i Tomasz Kujawski - Pytanie na śniadanieKrystyna MiśkiewiczZ wykształcenia dziennikarka. Z zamiłowania ogrodnik, który każdą wolną chwilę poświęca swoim roślinom. Wielka miłośniczka przyrody, właścicielka kilku psów. Wegetarianka z wyboru. Gość robercisj23 Zgłoś Udostępnij Mam pytanie, krótko napiszę o co chodziMoja była żona wywaliła z domu naszego syna (17 lat ukończone), nad którym sprawowała opiekę a Sąd w postępowaniu rozwodowym ustalił miejsce zamieszkania przy matce. Nie byłoby pewnie żadnego problemu gdyby przyszła do mnie i wprost powiedziała że znudziło jej się bycie rodzicem. Wybrała inną drogę, postanowiła wywalić syna na bruk jak psa. Jakie konsekwencje grożą jej za to, czy w ogóle może czuć się bezkarnie? Nie ukrywam że chciałbym zrobić wszystko aby odpowiedziała za Swój występek, przede wszystkim za dostarczenie nie potrzebnej traumy mojemu synowi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość gość Zgłoś Udostępnij Może Pan złożyć wniosek o ustalenie miejsca zamieszkania syna u Pana do czasu ukończenia przez syna pełnoletności. (złożyć wniosek o zabezpieczenie), powołać syna na świadka (niech się określi gdzie chce mieszkać. - ( zanim dojdzie do rozprawy miną od 1 do 3 miesięcy - tu można wygrać zabezpieczenie), trochę nie chce mi się wierzyć w traumę u 17 latka no ale...Pytanie czy się to opłaca - bo sąd to nerwy a rozumiem że chce Pan oszczędzić synowi dodatkowych przeżyć (no chyba że mamuśka wam będzie chciała uprzykrzyć życie). Gdy syn osiągnie 18 to będzie sam mógł decydować z kim chce mieszkać bez udziału sądu. (może gdyby był młodszy to warto by było postarać się o to bo za miejscem zamieszkania idą alimenty - a tak możecie nie zdążyć ((alimenty to kolejne 1 do 3 miesięcy czekania w najlepszym przypadku dostanie Pan na młodego kila przelewów))Jeżeli młody będzie się uczył po osiągnięciu pełnoletności sam może wystąpić o alimenty (ale skoro mama go tak bardzo kocha to może w przyszłości domagać się świadczenia na swoją rzecz od syna) Najlepiej odpuścić i zająć się synem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość gość Zgłoś Udostępnij Może Pan złożyć wniosek o ustalenie miejsca zamieszkania syna u Pana do czasu ukończenia przez syna pełnoletności. (złożyć wniosek o zabezpieczenie), powołać syna na świadka (niech się określi gdzie chce mieszkać. - ( zanim dojdzie do rozprawy miną od 1 do 3 miesięcy - tu można wygrać zabezpieczenie), trochę nie chce mi się wierzyć w traumę u 17 latka no ale...Pytanie czy się to opłaca - bo sąd to nerwy a rozumiem że chce Pan oszczędzić synowi dodatkowych przeżyć (no chyba że mamuśka wam będzie chciała uprzykrzyć życie). Gdy syn osiągnie 18 to będzie sam mógł decydować z kim chce mieszkać bez udziału sądu. (może gdyby był młodszy to warto by było postarać się o to bo za miejscem zamieszkania idą alimenty - a tak możecie nie zdążyć ((alimenty to kolejne 1 do 3 miesięcy czekania w najlepszym przypadku dostanie Pan na młodego kila przelewów))Jeżeli młody będzie się uczył po osiągnięciu pełnoletności sam może wystąpić o alimenty (ale skoro mama go tak bardzo kocha to może w przyszłości domagać się świadczenia na swoją rzecz od syna)co to jest wniosek o zabezpieczenie a bardziej chodzi mi o to, czego zabezpieczenie?nie wiem co się opłaca, wiem że muszę zająć się synem i póki co płacić jego matce alimenty na dziecko które wywaliła z chałupy. taka jest sprawiedliwość piepszona w tym kraju Najlepiej odpuścić i zająć się synem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość zniecierpliwiony Zgłoś Udostępnij Jeżeli syn był wyrokiem sądowym przekazany pod opiekę matki a ona ten obowiązek zaniedbała,zlekceważyła , kazała mu opuścić dom ....to przede wszystkim stworzyła zagrożenie dla jego zdrowia i życia. Należy zawiadomić prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez matkę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość gość Zgłoś Udostępnij W procesach cywilnych można na podstawie Kodeksu Postępowania Cywilnego wnosić o "zabezpieczenie" powództwa / wniosku. Składając wniosek o: "ustalenie miesjca zamieszkania małoletniego przy ojcu" może pan wnieść o "zabezpieczenie wniosku głównego na czas postępowania" - mówiąc w prost - aby do rozstrzygnięcia wniosku (co zapewne potrwa kilka długich miesięcy) syn mieszkał z panem i Pan będzie miał na to papier (prawomocne postanowienie sądu - trzeba chyba zadbać o klauzulę wykonalności). Na podstawie tego dokumentu może Pan wnosić o zniesienie obowiązku alimentacyjnego z Pana a także nałożenie takiego obowiązku na matkę dziecka. Zabezpieczenie wymaga dowodów - złożenie samego wniosku o zabezpieczenie nic nie da (dlatego od razu powołać się na dowody z zeznań świadków, wszelkie dokumenty złożyć podczas rozprawy (np interwencja psychologa, instytucji opiekuńczo - wychowawczej, oświatowej- rozmawiał pan z psychologiem szkolnym syna? - może Panu pomóc) Zabezpieczenie będzie rozstrzygnięte na rozprawie wstępnej ( choć chyba nie musi) a zatem trzeba to dobrze napisać od razu składając wniosek główny. (moja prywatna sugestia - prawnikiem nie jestem).Proszę pamiętać, że sąd może założyć, iż syn może po prostu robić Pana w konia, wyolbrzymiać konflikt z matką, konflikty są normalne zwłaszcza jeżeli chodzi o tak młodego człowieka i proces wychowawczy (bo przecież wcześniej nie zgłaszał Pan zastrzeżeń, a może Pan albo syn robi jej na złość a może odgrywa się Pan za rozwód czy coś tam, syn może zeznawać ale to co zenzna musi trzymać się kupy - będzie zeznawał w obecności psychologa i jak będzie cwaniakował to się w pięć minut połapią) proszę się zastanowić nad takim argumentami i dobrze przemyśleć co zamierza pan zrobić i na pewno tykać żonkę bo jak tylko pojawi się sąd to zjawi się kochająca matka i niewinna sprzeczka którą Pan wyolbrzymia Dowody na brak prawidłowego funkcjonowania syna pod opieką matki (do szkoły), jak się uda zabezpieczenie będzie mógł pan zażądać alimentów wstecznychMoże warto pomyśleć długofalowo (rok nie wyrok). Za rok młody sam może wystąpić i zdecydować co i jak. Bez mocnych dowodów Pan nie wygra. Proszę to dobrze przemyśleć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość zniecierpliwiony Zgłoś Udostępnij Ps. I jak najszybciej wystąpić o alimenty na syna od matki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość kika56 Zgłoś Udostępnij Ps. I jak najszybciej wystąpić o alimenty na syna od miło....trafna uwaga:-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość zniecierpliwiony Zgłoś Udostępnij Ps . Alimenty od czasu kiedy syn zamieszkuje z do tego cwaniactwa syna ....wskazanego wyżej ....to też bym się zastanowił . Być może jest to ukartowane wspólnie z matką. Z matką ,która chce otrzymywać alimenty i jednocześnie chce by 17 latek mieszkał z ojcem.... a jej odchodzą koszty jego musisz z nim wyjaśnić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość zniecierpliwiony Zgłoś Udostępnij Ps. Niemniej , prokuraturę należy o tym fakcie zawiadomić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość kika56 Zgłoś Udostępnij Ps . Alimenty od czasu kiedy syn zamieszkuje z do tego cwaniactwa syna ....wskazanego wyżej ....to też bym się zastanowił . Być może jest to ukartowane wspólnie z matką. Z matką ,która chce otrzymywać alimenty i jednocześnie chce by 17 latek mieszkał z ojcem.... a jej odchodzą koszty jego musisz z nim czytam kryminał.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość gość Zgłoś Udostępnij Ps . Alimenty od czasu kiedy syn zamieszkuje z do tego cwaniactwa syna ....wskazanego wyżej ....to też bym się zastanowił . Być może jest to ukartowane wspólnie z matką. Z matką ,która chce otrzymywać alimenty i jednocześnie chce by 17 latek mieszkał z ojcem.... a jej odchodzą koszty jego musisz z nim czytam kryminał.... ... na ostatniej stronie dowiemy się że ojciec też był w zmowie. (przepraszam autora wątku) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość gość Zgłoś Udostępnij Ps . Alimenty od czasu kiedy syn zamieszkuje z do tego cwaniactwa syna ....wskazanego wyżej ....to też bym się zastanowił . Być może jest to ukartowane wspólnie z matką. Z matką ,która chce otrzymywać alimenty i jednocześnie chce by 17 latek mieszkał z ojcem.... a jej odchodzą koszty jego musisz z nim czytam kryminał.... ... na ostatniej stronie dowiemy się że ojciec też był w zmowie. (przepraszam autora wątku) cholera ,czytam dalej ,wciągnelo mnie to.....proszę o więcej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość kika56 Zgłoś Udostępnij Ps . Alimenty od czasu kiedy syn zamieszkuje z do tego cwaniactwa syna ....wskazanego wyżej ....to też bym się zastanowił . Być może jest to ukartowane wspólnie z matką. Z matką ,która chce otrzymywać alimenty i jednocześnie chce by 17 latek mieszkał z ojcem.... a jej odchodzą koszty jego musisz z nim czytam kryminał.... ... na ostatniej stronie dowiemy się że ojciec też był w zmowie. (przepraszam autora wątku) cholera ,czytam dalej ,wciągnelo mnie to.....proszę o więcej To mnie tak wciągneło ,zapomniałam się zalogować Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość gość Zgłoś Udostępnij Kurczę ludzie dzięki...choć teraz zaczynam już żałować że napisałemJakie kartowanie? jakie cwaniakowanieSyn został wywalony!!! i to jest fakt, koniec kropkasprawa została zgłoszona na Policję, choć ta nie wiele chce widzieć matki na oczy, nie wiem jak Wy ale ja znam swojego syna, wiem kiedy łże a kiedy jest na prawdę przejęty i przygnębiony, tego nie da się zagrać!!!!Zemsta za rozwód???? No tutaj to kolego przesadziłeś...Nie miałem pojęcia co robić,jakie pisma gdzie do kogo? nie wiem co to są jakieś "zabezpieczenia" powództwa, nie bardzo stać mnie na prawnika i tyle...i prośba wielka jak ktoś ma układać swoją ideologię do tych wydarzeń, to lepiej daj sobie człowieku na luz, bo i tak jestem wq....... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość kika56 Zgłoś Udostępnij Kurczę ludzie dzięki...choć teraz zaczynam już żałować że napisałemJakie kartowanie? jakie cwaniakowanieSyn został wywalony!!! i to jest fakt, koniec kropkasprawa została zgłoszona na Policję, choć ta nie wiele chce widzieć matki na oczy, nie wiem jak Wy ale ja znam swojego syna, wiem kiedy łże a kiedy jest na prawdę przejęty i przygnębiony, tego nie da się zagrać!!!!Zemsta za rozwód???? No tutaj to kolego przesadziłeś...Nie miałem pojęcia co robić,jakie pisma gdzie do kogo? nie wiem co to są jakieś "zabezpieczenia" powództwa, nie bardzo stać mnie na prawnika i tyle...i prośba wielka jak ktoś ma układać swoją ideologię do tych wydarzeń, to lepiej daj sobie człowieku na luz, bo i tak jestem wq.......No niestety tak się stało, matka okazała się gorzej jak suką ,przepraszam ale to mi się cie zabrać syna pod swoje skrzydła bo sszkoda do sądu wniosek o zmianę miejsca pobytu syna z po prostu swoimi składasz w sądzie dla miejsca zamieszkania za jednym zamachem wnosisz o zmianę zabezpieczenia placi na syna ,od dnia zamieszkania dzieciaka z tobą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-eksżonkoś Zgłoś Udostępnij Nie chcę martwić autora tego postu, ale może być ciężko. Mam podobną sytuację z moją 11 letnią córką. 8 miesięcy po tym, jak przeprowadziła się do mnie wystąpiłem do sądu o ustalenie miejsca pobytu przy mnie i o alimenty. Sąd określił miejsce zamieszkania dziecka przy ojcu, ale zawiesił sprawę o alimenty do czasu zakończenia sprawy o wygaśnięcie mojego obowiązku alimentacyjnego od czasu wprowadzenia się do mnie córki. Innymi słowy córka mieszkała u mnie, a mamusia lega artis brała na nią kasę ode mnie pod groźbą komornika. Minęły 2 lata(!!!), a dopiero wygrałem sprawę o wygaśnięcie obowiązku alimentacyjnego wstecz. Zeszło tyle, bo eks złożyła apelację. Chociaż suma zaskarżenia nie uprawnia jej do wniesienia kasacji, to wystąpiła o uzasadnienie wyroku sądu apelacyjnego. Sędzina wyjechała na miesięczny urlop, więc zanim napisze uzasadnienie, a akta wrócą do sądu rejonowego i ten wyznaczy wokandę powitam rok 2012. Powiedzmy w styczniu będzie pierwsza rozprawa, w marcu druga. Eks przegra i wystąpi o uzasadnienie. Zabawy z doręczeniami i pisanie uzasadnienia potrwają do czerwca. Dostanę wokandę w sądzie apelacyjnym w sierpniu wrześniu. Eks się rozchoruje, sąd wyznaczy nowy termin na grudzień. I będę się uważał za szczęśliwca, jeśli otrzymam alimenty w 2013 roku, w 3 lata po przeprowadzce córki...Odpuść sobie prokuraturę, policję itp. Nerwy sobie zszarpiesz, a nic nie osiągniesz i nawet nie zaszkodzisz eks. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość kika56 Zgłoś Udostępnij Powiedzmy w styczniu będzie pierwsza rozprawa, w marcu druga. Eks przegra i wystąpi o uzasadnienie. Zabawy z doręczeniami i pisanie uzasadnienia potrwają do czerwca. Dostanę wokandę w sądzie apelacyjnym w sierpniu wrześniu. Eks się rozchoruje, sąd wyznaczy nowy termin na grudzień. I będę się uważał za szczęśliwca, jeśli otrzymam alimenty w 2013 roku, w 3 lata po przeprowadzce córki...skąd ja to znam..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość zniecierpliwiony Zgłoś Udostępnij Ale w między czasie zwiadom prokuraturę ,że matka zobowiązana przez sąd do opieki tej opieki nie wykonuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość zniecierpliwiony Zgłoś Udostępnij Ale w między czasie zwiadom prokuraturę ,że matka zobowiązana przez sąd do opieki tej opieki nie wykonuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-eksżonkoś Zgłoś Udostępnij Odradzam zabawy z prokuraturą, bo postępowanie nie zakończy się przed ukończeniem przez syna 18 lat. Zresztą ona może zeznać, że tak się z tobą umówiła, że syn zamieszka z tobą na kilka miesięcy, ale nie będziecie dziecka o tym informować. I co jej zrobisz?Wiem, że takie rzeczy burzą krew, ale jedyną osobą, która poniesie z tytułu tego typu akcji szkody emocjonalne będziesz ty. BTW - myślę, że mnie nie posłuchasz, tak jak i ja nie posłuchałem kiedyś mądrzejszych kolegów:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość karaluchp Zgłoś Udostępnij Dlatego najlepiej odpuścić sądy. Poczekać aż młody osiągnie pełnoletność. Lada moment matura... to jest ważniejsze niż walnięta mamuśkaBTW - mamusia wkurzy się najbardziej gdy ją olejecie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość zniecierpliwiony Zgłoś Udostępnij Wkurzył by się tylko ten kto ma honor....nie sądzę by ona go nie znam jej i nie wiem co nią powoduje. Taka baba jeśli to taka baba to potrzebuje kłonicą przez łeb. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość kasandra1 Zgłoś Udostępnij Ps. I jak najszybciej wystąpić o alimenty na syna od to jak znosimy w końcu "tą instytucję alimentów" czy nie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość zniecierpliwiony Zgłoś Udostępnij Znosimy ....ale dopóki ona istnieje to trzeba z niej co to alimenty płaci ten ,który jednocześnie utrzymuje syna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość kasandra1 Zgłoś Udostępnij Znosimy ....ale dopóki ona istnieje to trzeba z niej co to alimenty płaci ten ,który jednocześnie utrzymuje choćby się to kłóciło z naszymi zasadami, i choćby nam honoru ubyło...Do autora tematu: nie wiem jak wygląda dokładnie sytuacja ale mam nadzieję, że znajdzie pan złoty środek i rozwiąże wszystko tak by nie ucierpiał w tym wszystkim pana syn. Życzę wszystkiego najlepszegoPozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Ojciec zostawił mamę dla kochanki, kiedy miałam 13 lat. Nie tylko zostawił, ale jeszcze wyrzucił z domu. No i, oczywiście, mnie też. Jego kochanka stanowczo sprzeciwiała się temu, żebym mieszkała z nimi. Moja mama nie pracowała, ale miała dwupokojowe mieszkanie, które postanowiła wynajmować i z tego żyć. Tak więc przeprowadziłyśmy się z mamą na wieś, do babci – musiałam zmienić szkołę, zapomnieć o moich kolegach. Mamie bardzo trudno było pogodzić się ze zdradą i zaczęła pić. Najpierw to było trochę wina wieczorami, a potem porcje alkoholu były coraz większe. Babcia starała się jakoś jej pomóc, ale wszystkie jej próby spełzły na niczym. Zwłaszcza, że ​​mama była na babcię obrażona za to, że jej syn jest zdrajcą. Dobrze, że babcia stanęła po naszej stronie w całym tym konflikcie – miała na pieńku z moim ojcem, bo uważała go za nieodpowiedzialnego, samolubnego i bezczelnego. Pięć lat później, kiedy już byłam na studiach, alkoholizm mojej mamy doprowadził do strasznej tragedii – w domu wybuchł pożar, a mama i babcia zginęły na miejscu. Byłam wtedy w mieście. Zostałam zupełnie sama. Jedyne, co miałam, to mieszkanie, w którym postanowiłam zamieszkać. Kiedy o tragedii dowiedział się ojciec, postanowił przyjść do mnie i porozmawiać. Myślałam, że chce odbudować naszą relację, ale nie – zaproponował, żebym sprzedała mieszkanie i podzieliła się z nim pieniędzmi. Myślał, że ma prawo do tego mieszkania, ale nie – po rozwodzie należało tylko do mamy. Nie ma więc o co tutaj zabiegać. Kiedy mu to powiedziałam, nie był po prostu zły – zaczął krzyczeć, a nawet połamał krzesło i rzucił je na ziemię. Wyrzuciłam go za drzwi. Po kilku latach udało mi się otworzyć własny biznes – sklep z damską odzieżą. Sprzedałam mieszkanie i kupiłam dom – miałam trochę oszczędności i wzięłam niewielki kredyt. Dom był pod miastem – duży, przestronny, nowoczesny, z pięknym podwórkiem. Wtedy ojciec zjawił się ponownie. Uznał, że powinnam mu płacić alimenty – stracił pracę ze względu na zły stan zdrowia i miał bardzo niską rentę. Jego żona poradziła mu, żeby poprosił mnie o pomoc – jestem zobowiązana do tego, żeby pomóc ojcu. I tym razem odparłam jego roszczenia – po rozwodzie z mamą nie płacił na mnie alimentów i odmówił pomocy, więc – nic mu nie jestem winna i bardzo łatwo udowodnię to w sądzie. I znowu, zanim sobie poszedł, wylał na mnie całą falę krytyki, krzyków i przekleństw. Poważnie? Czy ja mu jestem coś winna? Już wielokrotnie zbierałam się do napisania tego wpisu, jednak za każdym razem odrobinę tchórzyłam, gdyż bałam się, że zostanie on potraktowany zero-jedynkowo. Mam jednak nadzieję, że okaże się może pewnego rodzaju inspiracją do niektórych zmian :-) Jako mama wiem jedno – każdego dnia budzę się ze świadomością, że dzisiaj, jak zresztą każdego dnia, znowu będę stała na straży zdrowia moich dzieci. Może to dla niektórych zabrzmieć górnolotnie, jednak ja wiem swoje – kiedy dzieci są zdrowe, to ja mogę góry przenosić! Natomiast kiedy chorują, to mam ochotę się schować i przeczekać najlepiej, aż ten czas minie. 2019 rok był dla nas w sumie łaskawy, gdybym chciała go „zdrowotnie” podsumowywać. Po pierwsze – zapewne dzięki temu, że dzieci są coraz większe i nabywają swoją naturalną odporność, która z roku na rok jest lepsza szczególnie u chłopców. Udało nam się też wielokrotnie zmienić „klimat”, a latem dbałam też o to, aby przy odpowiedniej ochronie przeciwsłonecznej zapewnić ich skórze dostęp do tego, by syntetyzowała się witamina D3! Ten temat jeszcze rozwinę w późniejszej części postu. W temacie nabywania odporności jeszcze wszystko przed moją Gaią, która od września ma iść do przedszkola – już drżę na samą myśl ;-) Ale do rzeczy. Dzisiaj przychodzę do Was z listą rzeczy, które wyrzuciłam z mojego domu dla zdrowia moich dzieci. Zapewne wiele z tych punktów może się okazać spójnych z Waszymi wyborami. Możliwe, że niektóre są dla Was zbyt dalekimi posunięciami – spokojnie, ja też kiedyś tak myślałam i zarzekałam się, że ja wiem swoje ;-) Jedno jest pewne – jako rodzice wiemy najlepiej, co jest dobre dla NASZYCH dzieci. I tego się trzymajmy! :-) 1. Wyrzuciłam z domu cukier trzcinowy! Uważam, że to był jeden z lepszych kroków, jaki mogłam zrobić dla naszego zdrowia. Nie tylko dlatego, że jest już udowodnione, że cukier osłabia „siły obronne” limfocytów – białych krwinek odpowiedzialnych za to, że rozprawiają się z patogenami. Również dlatego, że są to puste kalorie, które totalnie nic nie wnoszą do diety i funkcjonowania naszego organizmu. Kilka dni temu, siedząc w pewnym miejscu i zamawiając gorącą herbatę, nie mogłam wyjść z „podziwu”, jak pewna osoba (słusznych rozmiarów – myślę, że równie słusznych jak moje, gdy ważyłam prawie 30 kilo więcej niż teraz), prosiła Pana kelnera o „dodatkowe 6 cukrów” do swojej herbaty. Kubeczek nie miał więcej jak 250-300 ml, a owa osoba postanowiła posłodzić herbatę 4 łyżeczkami cukru co najmniej. To dało mi do myślenia, że cukier jest głęboko zakorzeniony chociażby w naszej kulinarnej tradycji i bardzo ciężko go wyplenić ;-) Ostatnio zastępuję go erytrytolem w wypiekach i idzie mi nienajgorzej ;-) 2. Wyrzuciłam z domu miody sztuczne, z mieszanek miodów z Chin, o czym producenci ukrywają informację. Teraz kupuję miód tylko od sprawdzonego pszczelarza, a ten sklepowy, z informacją, że „zawiera mieszankę miodów z krajów UE i spoza UE” omijam szerokim łukiem! Bo jeśli jest napisane, że zawiera mieszankę miodów spoza UE to możemy mieć 99% pewność, że jest to miód z Chin, który nic nie ma wspólnego z prawdziwym miodem, bo jego produkcja nie jest regulowana tak ściśle jak w Europie i mogą właściwie tam dodać do niego wszystko. Szczególnie, gdy mamy ogromną potrzebę posłodzenia herbaty, to słodzimy ją właśnie miodem pamiętając przy tym, aby temperatura płynu nie była większa niż 50-60 stopni Celsjusza. Jest udowodnione, że przy wyższych temperaturach tracimy bardzo wiele cennych właściwości miodu. Jestem wielką wielbicielką miodów i w domu mam np. cząbrowy, szałwiowy, faceliowy, chabrowy. Są pyszne i każdy ma inny smak i właściwości :-) Ten na zdjęciu to szałwiowy – jaki on ma smak, a jaki aromat! 3. Wyrzuciłam z domu niektóre ryby! Właściwie to przestałam je zwyczajnie kupować po tym, gdy dowiedziałam się, z jakich hodowli pochodzą i w jaki sposób są karmione. Nie kupuję na przykład tilapii przez wzgląd na to, że ta pochodząca z chińskich hodowli jest karmiona niewyobrażalną ilością antybiotyków i karmiona bardzo niskiej jakości paszami. Kolejną rybą jest panga, najczęściej pochodząca z hodowli wietnamskich, gdzie karmiona fatalnymi paszami pod względem ich składu i antybiotykami, staje się produktem, który nie powinien być obecny w diecie nie tylko dzieci, ale dorosłych również. O rybie maślanej chyba nie muszę wspominać – jej mięso zawiera woski, które nie są trawione przez układ pokarmowy człowieka i jej spożycie może grozić zatruciem. Za czasów mojego dzieciństwa mówiło się: – Dziecko, jedz ryby, bo zawierają dużo witaminy D! Tak, mięso ryby zawiera witaminę D, kwasy omega i inne cenne substancje, jednak z uwagi na to, że może zawierać również metale ciężkie, warto dokładnie przyjrzeć się, skąd pochodzi ryba, którą kupujemy. Ja osobiście staram się kupować ryby lokalne, z certyfikowanych hodowli, i np. dzikiego łososia, i unikam tych hodowanych w wodach norweskich i w Bałtyku. Poza tym – jest niezwykle trudne, by samą dietą uzupełnić np. poziom witaminy D w naszym organizmie. Dla przykładu – ja jestem smakoszem ryb, szczególnie oceanicznych i owoców morza. Można by przypuszczać, że poziom witaminy D, odpowiedzialnej również za odporność naszego organizmu (!), w moim organizmie jest wysoki. Kiedy podchodziłam do diety rok temu i moja pani dietetyk zleciła mi zrobienie badań, na poziom witaminy D, to okazało się, że jej poziom w moim organizmie jest wybitnie niski! Bez suplementacji nie dałabym rady. Po trzech miesiącach od jej suplementowania jej poziom znacznie się poprawił, a i dobre samopoczucie wzrosło! Do tej pory codziennie przyjmuję witaminę D. Uważam to za jeden z sukcesów, że trafiłam na osobę, która zwróciła uwagę na poziom witaminy D. Ba! Wiecie, że Światowa Organizacja Zdrowia zaleca przyjmowanie witaminy D dzieciom aż do 18 roku życia z sugestią, aby jej przyjmowanie kontynuować w życiu dorosłym? W naszej szerokości geograficznej to konieczność. Polecam Wam sprawdzenie poziomu witaminy D i konieczne sprawdzenie jej również u Waszych dzieci, dlatego warto poprosić o skierowanie na nie Waszego pediatrę. Szczególnie w sezonie zimowym, w którym narażone są na infekcje. Zakłada się, że każdy Polak mieszkający w Polsce nie suplementujący jej ma jej niedobory :( Moim dzieciom również wyszły niedobory, ale ratujemy się. Godnym zaufania suplementem diety, który mogę Wam polecić, jest Vibovit Immuno, aby uzupełnić niedobory witaminy D w diecie. Nie tylko jest preparatem multiwitaminowym, ale co dla mnie tutaj mega ważne, to zawiera maksymalną dla dzieci zawartość witaminy D3 i inne składniki wpływające korzystnie na prawidłowe funkcjonowanie układu immunologicznego (witaminę C, B6 i B12, i witaminę A). Swoją drogą! Czy Wy też jako dzieci wyjadaliście Vibovit z saszetek językiem albo palcami? ;-) Co to były za czasy! :D Vibovit Immuno jest polecany od 4. roku życia i jest w formie saszetek, które rozpuszcza się w 1/4 szklanki wody. U nas to jest moja karta przetargowa, aby zachęcić chłopców do picia większej ilości wody, bo ostatnio krucho u nich z płynami i każdego dnia jest to nieustanna walka o każdy łyk… Podtykam im szklanki z wodą już wszędzie, ale za nic w świecie nie udaje mi się dobić u nich do 2 czy 2,5 litra płynów na dzień. A to jest moja misja! ;-) 4. Wyrzuciłam z domu gumy do żucia! Tym razem wyrzuciłam je nie ze względu na to, że niektóre zawierają np. cukier, ale przede wszystkim na ryzyko zadławienia! Mieliśmy kilka tygodni temu „akcję” z Teośkiem, któremu wydzieliłam pod moją kontrolą połowę małej gumy do żucia i chłopczyk tak ją jakoś trzymał w buzi, że w pewnym momencie zaczął się nią dławić! Powiedziałam: KONIEC! To nie na moje nerwy. Jak będą więksi, mniej się będą rozpraszać i będą kontrolować to, jak coś trzymają w buzi, to pogadamy i możemy wtedy negocjować ;-) Zbiegła się ta sytuacja z grafiką, która mignęła mi na Facebooku dot. zadławień u dzieci i tego, jak należy niektóre np. owoce kroić, by nie były zagrożeniem dla małych dzieci. Np. winogrona warto kroić wzdłuż a nie wszerz. Warto zrezygnować z podawania popcornu czy orzeszków ziemnych małym dzieciom do lat 4, z uwagi na duże ryzyko zakleszczenia przedmiotu w drogach oddechowych. Wiecie, jak zaspokajam ich potrzebę żucia? Teośka żucie gumy trochę jakby go uspokajało, bo chłopczyk jest porywczy i potrzebuje dodatkowych bodźców. Teraz daję mu do żucia odsklepiny, które kupiłam od pszczelarza. Odsklepiny są zbudowane z wosku pszczelego i zawierają resztki nieodwirowanego miodu. Są nie tylko smaczne, ale również zdrowe. Poleca się ich żucie podczas przeziębień i np. problemów z zatokami. 5. Wyrzuciłam gąbki do kąpieli! Te które widzicie na poniższym zdjęciu, nigdy nie były przeze mnie używane i pełniły do tej pory dekoracyjną rolę w naszej łazience, a innymi słowami to ujmując – po prostu łapały niepotrzebnie dodatkowy kurz :D Gąbki do kąpieli i inne gadżety tego rodzaju to przedmioty, w których gromadzą się ogromne ilości bakterii nie tylko ze względu na to, że trudno je dosuszyć, ale zatrzymuje się na nich martwy naskórek, który jest pożywką dla bakterii właśnie. Tak jesteśmy skonstruowani przez naturę, że nasze dłonie są giętkie i spokojnie są w stanie asystować nam w myciu całego naszego ciała. Niepotrzebna nam żadna gąbka, serio :-) Ani to higieniczne ani niezbędne. 6. Wyrzuciłam zabawki kąpielowe, które są trudne do czyszczenia. Idąc za ciosem, kiedy wyrzucałam kiedyś gąbki, to w koszu wylądowały również wszystkie kaczuszki, smoki, żółwie i inne zabawki, których nie dało się wymyć w środku. Wystarczył mi jeden raz, kiedy pokusiłam się o rozcięcie kaczuszki kąpielowej, o czym zresztą kilka lat temu pisałam na blogu. Jej zawartość była dramatyczna :D 7. Słodycze! Moje dzieci mogą jeść słodycze tylko w soboty! O niedobra ja! ;-) Pewnie już nie raz przeczytaliście o tym u mnie, że moje dzieci mają Słodkie Soboty i tylko wtedy (i podczas większych okazji) mogą jeść słodycze. Na codzień ich nie jedzą, bo nie mają na to przyzwolenia. Czy przez to są nieszczęśliwi? Nie :-) Przyzwyczaili się, że słodycze są tylko w soboty i nawet nie próbują tego negocjować. Co ciekawe – kiedy ktoś przychodzi z jakimś słodkim prezentem komentują to często słowami: – A wiesz, że ja słodycze jem tylko w Słodką Sobotę? :D U nas dni tygodnia wyglądają następująco, co zauważyłam podczas teośkowego dialogu sprzed kilku tygodni: poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek, słodka sobota i gorzka niedziela :D Słodycze na co dzień zastępują nam suszone owoce. Próbowaliście może suszonego ananasa, czereśni czy bananów? Toż to jest majstersztyk! Warto sprawdzić, aby owoce były suszone bez siarki, którą producent ma obowiązek wypisać na opakowaniu, jeśli używał jej do konserwacji. 8. Na ile to możliwe, staram się kupować owoce polskich odmian, które nie są pokryte warstwą trudnozmywalnych albo prawie niezmywalnych (!) wosków. Wyrzucam te, które się okazały „pędzone” na samej chemii. Odkąd mam urządzenie, które sprawdza właściwości zdrowotne surowych, nieprzetworzonych warzyw, owoców, ryb i mięsa, odtąd otworzyłam oczy i wiem nareszcie, co jem. Do dzisiaj nie zapomnę, jak daleko poza skalę wyjechał mój miernik, kiedy zbadałam jeden z pomidorów i jabłko kupione w jednym z marketów. To dało mi do myślenia, jak bardzo wszystko, co jemy, musi być nawożone czy opryskiwane, by jak najdłużej zachować świeżość i jak najlepiej smakowało czy wyglądało. Latem miałam przyjemność jeść jabłka starych polskich odmian, jak np. Antonówka Zwykła, Kosztela i Szara Reneta. One miały smak! I każda z nich smakowała inaczej, a obecne jabłka z marketów smakują niestety podobnie albo … jak papier :( 9. Wyrzuciłam z domu gotowe mieszanki przypraw z niepotrzebnymi dodatkami, a postawiłam na własne mieszanki! Mam własną „jarzynkę”, na przykład. Własnej roboty mieszankę na kanapki i do sałatek :-) Ponadto ostatnio moim odkryciem jest imbir i kurkuma, którymi rozgrzewamy się na zimę. Nie sądziłam, że ich dodatek do herbat czy dań, tak wpłynie na odczuwanie ciepła! Ja jestem dopiero przed dużymi zmianami i wczytuję się właśnie w trzy książki traktujące o diecie rozgrzewającej, ale już czuję, że to wiele zmieni w moim samopoczuciu :-) Jasne, nadal zdarza mi się od czasu do czasu posłużyć gotowcami i nie traktuję tego w kategoriach zbrodni, ale dbam o to, aby jak najmniej przetworzonych produktów było w naszej diecie :-) Ciekawa jestem, jakich Wy zmian dokonaliście w ostatnich latach dla zdrowia waszych dzieci i co wyrzuciliście z Waszych domów i kuchni :-) Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić, jeśli utożsamiacie się z moimi wyborami :-) Dziękuję! Partnerem mojego postu oraz naturalnego wspierania odporności jest Teva. Witam, Mam 52 lata. Mam problemy ze swoim 29-letnim synem,otóż nie chce się ode mnie wyprowadzić mało tego jest początkującym alkoholikiem i co dzień przez niego są w domu awantury , mieszkam sama z 17-letnią córką i ona też już tego nie wytrzymuje , wyzywa nas wulgarnie, krzyczy i gdy jest pod wpływem alkoholu jest agresywny, dzwoniłam na policję to powiedzieli że nic mi nie pomogą bo sama jestem sobie winna że go wpuściłam do własnego mieszkania, nie dawno też poznałam mężczyznę ,znam się z nim już ponad rok i planujemy wspólne mieszkanie i właśnie w następnym tygodniu się wyprowadzamy tylko że nie chciałabym już brać ze sobą syna na nowe mieszkanie , nie chce żeby znów się to samo powtórzyło, dodam tylko że on nie ma do kogo iść, znalazł by się na lodzie , nie chcę się mścić ale mam po prostu już Go dosyć i nie mam już na niego sił.

wyrzuciłam syna z domu